Zamiast hucznej balangi, tony używek, laserów i stroboskopów – ognisko nad jeziorem, bębny i palo santo, a rano zamiast kaca wspólna joga i medytacja. Co powiesz?
Jedyny taki weekend w roku, kiedy w ciemnym lesie drogę wskazują zaczarowane meduzy, pan Kleks mruga do nas trzecim okiem, w pulsującym rytmie tańczą zwiewne motyle, a pośród nich ja, zachwycona, zakochana w życiu.