Jeśli nie masz za wiele do czynienia z jogą, to pewnie sądzisz, że to taka starożytna technika duchowa z Indii.
Moje studia uświadomiły mi, że joga to żywy organizm. Cały czas ewoluuje i jest obecnie dużo bardziej zachodnia, niż się zdaje.
Z dawnych Indii pochodzi właściwie idea jogi jako wewnętrznej wolności od cierpienia.
Setki różnych asan, kostki i paski, joga kundalini wg Jogi Bhajana, neo tantra, nawet czakry takie jakimi je znamy – to jest wszystko fuzja naszej poszukującej kultury i wschodnich wpływów. I wcale nie ma to 5 tysięcy lat.
I tak samo jest z naszą współczesną duchowością. Tak, jest coś takiego. Dla mnie to jest najlepsza duchowość jaka dotąd istniała. Czyż nie jest wspaniała?
Łączy sedno sprawy znane już w starożytności z praktykami i technikami bliskimi nam, ludziom z ery informacji, Ery Wodnika, XXI wieku, czasów internetu i lotów do gwiazd.
Nie było czegoś takiego, kiedy w latach 90tych jako dwunastolatka z wielkim uczuciem zawodu i bycia oszukaną rezygnowałam z jedynej duchowej opcji, która była wtedy mi dostępna i pokazaływam całej tej maskaradzie wielkiego fakera. I kiedy jako dwudziestolatka czułam, że jednak moja filozoficzna ciekawość nie została zaspokojona i muszę szukać dalej.
Bałagan i dezinformacja, jaki wtedy panował w necie (a były to czasy przed facebookiem) urywały dupę, a ja poza pytaniami o sens życia miałam wtedy też trzy imprezy w tygodniu do obskoczenia, i w końcu wyszło, jak wyszło: dopiero przed trzydziestką z kadzi pełnej wódki jakoś udało mi się wygramolić prosto na matę od jogi, na której zostałam aż do dziś (jakby ktoś nie wiedział teraz jestem przed 40tką) i chętnie już na niej zostanę.
Jak to dobrze, że teraz mamy dostęp do takiej wiedzy i praktyk, które pozwalają każdemu, nawet bardzo zachodniemu człowiekowi zobaczyć i poczuć, o co chodzi w duchowości.
Jak to dobrze, że mamy dostęp do współczesnej jogi, do koherencji serca, festiwali łączących ciało i ducha, warsztatów i ceremonii, metod uwalniania emocji, terapii z udziałem psychodelików, do Wim Hofa i pranajam, do EFT, NLP, hipnoterapii i pracy z podświadomością, do kręgów kobiet, męskich wypraw i kursów rozwoju świadomości.
Jaką to budzi we mnie wdzięczność!
Nie trzeba praktykować miliona lat ani zostawiać rodziny i zostawać mnichem, żeby odczuć ogromny skok jakości życia!
Nie trzeba też tak naprawdę wałkować tych wszystkich technik i ciężko pracować nad sobą, żeby zasłużyć na jakąś ulgę czy nagrodę w niebie.
Trzeba tylko zaczaić, jak to wszystko działa, zauważyć co działa najlepiej i zacząć tego używać aż do skutku!
SERCE jest kluczem do 5D!
Dziś każdy dzień jest dla mnie zajebistą przygodą.
Co dziś przyniesie? Co się przejawi? Pokaż mi mój wspaniały umyśle, zaskocz mnie, wyświetl mi najpiękniejszy film jaki widziałam
A moje życie – każdego dnia mam wrażenie, że dopiero właśnie się zaczyna.
Wciąż od nowa się w nim zakochuję.
Przez muzykę, zapach lata, przez taniec, szalone stroje i kolory. Przez wolność, przepływ i idealną niedoskonałość, przez radość z odkrywania i robienia tego, do czego jestem stworzona.
Przez spotkanie drugiego człowieka i dostrzeżenie w jego oczach samej siebie, przez śmiech ze łzami, kiedy znów załączy się jakiś stary program i uda się z niego wyjść.
Przez objęcie tego wszystkiego, co składa się na naszą materialną rzeczywistość i ukochanie tego tak jak tylko nasz duchowy rdzeń to potrafi.
To jest nowa duchowość. Najlepsza jaka istniała!
Zapraszam Cię! Chodźmy razem.
Love & light!
D.