Jak pozbyć się pragnień? I czy tego właśnie… pragniesz? 😉
Zauważyłam, że są dwa podejścia w rozwoju osobistym / duchowym. Może jest ich zresztą więcej, ale te dwa są bardzo wyraźne.
Jedno, to iście buddyjskie wyzbycie się pragnień jako prowadzących do cierpienia.
Pozbywanie się pragnień jest już tak długo obecne w temacie duchowości, że utarło się, że to jest jedyna ścieżka, i że bez tego nie jest się istotą duchową, ale zawsze nią jesteś. Zawsze. Materialny świat to atrapa, możesz się w niej zagubić, zatracić, ale nie przestajesz być duchową istotą. Tak, jak nie przestajesz być człowiekiem od tego, że długo grasz na kompie i świat gry tak cię wciągnął, że zapomniałeś o jedzeniu.
W Indiach jest taka powszechnie szanowana tradycja, że osoba pragnąca oświecenia porzuca swoją rodzinę i idzie być pustelnikiem. Dla mnie to trochę krzywe, ale luz, przyjrzyjmy się temu. Taka osoba w tej swojej pustelni osiąga duchowe objawienie, samadhi czyli jedność ze Źródłem – bo jest ona dostępna dla każdego, a jak nie musisz tyrać w pracy 8h dziennie i po pracy poświęcać czasu dzieciom, to jest na pewno łatwiej.
(TAK, jedność ze Źródłem jest dostępna dla każdego, psychologia transpersonalna już dokładnie to zbadała i jesteśmy naturalnie stworzeni do doświadczeń mistycznych, także ci którzy jednak pracują i mają rodzinę)
Jeśli ktoś nie mieszka w Indiach, ani nie jest świętą anorektyczką albo samobiczującym się ascetą (którzy swoje stany mistyczne uzyskiwali dostając się na krawędź życia i śmierci – tego rozwiązania nie polecam), to zapewne praktykuje zamiast tego po prostu skromne życie. Zadowala się swoją pracą taką jaka jest, partnerem takim jaki jest (jak akurat partner pije i bije, to nazywa się to dźwiganiem krzyża), pozwala życiu płynąć i szuka w nim prostej radości. Nawet nie neguję tego, bo prosta radość życia bardzo karmi duszę. Podobnie jak pogrążenie się w głębokiej medytacji czy modlitwie. ALE.
Znasz może takie łagodne, skromne, uśmiechnięte osoby. Zawsze chętne nieść pomoc innym, nie chcące niczego dla siebie. Taki jest ideał w naszej kulturze. Może gdzieś tam głęboko w środku coś w Tobie też chciałoby go dosięgnąć. Być takim wcieleniem łaski i świetlistości. Pozbawionym gniewu, popędów, potrzeb, no i pragnień.
Słyszałam o takiej łagodnej osobie kiedyś. Wzorowy mąż, ojciec. Musiał wyzbyć się pragnień na maxa, w tym pragnienia życia. Znaleźli go po dwóch tygodniach, jak wrócili z urlopu, powiesił się na klamce od drzwi.
Nieważne ile będziesz medytować, w pozbywaniu się czegokolwiek wciąż jest element odrzucenia, podziału. To musi wychodzić, bo zawsze co jest upchane w cieniu, w momencie kryzysu wybija jak szambo, i zalewa wszystko wokół.
Wybija w postaci biernej agresji, którą częstujesz ludzi, których skrycie potępiasz. W postaci poczucia wyższości przemieszanej z niższością, w postaci energii pogardy po której jest energia winy, które cyrkulują i odbijają się w Twoim życiu, w ludziach i zdarzeniach które spotykasz. W postaci aktów autodestrukcji lub utraty kontroli nad sobą.
To wejście we własne pragnienia i energetyczne dostrojenie się do nich, tak, aby stały się rzeczywistością.
Dlatego, że nasze pragnienia prowadzą nas do naszego spełnienia jako ludzi.
Pragnienie założenia rodziny może prowadzić do powstania pięknej rodziny i spełnienia w macierzyństwie i ojcostwie.
Pragnienie zarabiania na tym, co kochasz, może cię zaprowadzić na drogę pełną pasji i, przy odrobinie wytrwałości, samorealizacji.
Chodzi tylko o to, aby nie popełnić tego błędu, że dostrzegasz i spełniasz wyłącznie materialne pragnienia. Bo jak grasz na kompie i chce Ci się siku, to nie wystarczy że zrobisz siku na kibelku w grze. Możesz zrobić je i sto razy, możesz dostać na tym punkcie obsesji, a i tak będzie Ci się dalej chciało siku, bo chce Ci się go naprawdę, a nie tylko w grze, rozumiesz to porównanie? 😉
Dlaczego te dwie drogi są tak skrajnie różne?
Stare systemy nauczyły nas bać się materii, bo jej nie rozumiały. Podział na ducha i materię mocno się trzyma. Stąd przekonanie, że jak chcesz duchowość, to musisz zrezygnować z materii, a jak chcesz materię, to domyślnie rezygnujesz z duchowości. Dowód? Tłumy w pogoni za materią, które mają ogromną ilość pieniędzy, nerwicę i depresję. Fakt – popłynęli w tej grze.
Ale tu jest sprzeczność, bo samospełnienie jest duchowe.
Umożliwienie swoim dzieciom sięgania po marzenia, wspólne z nimi cieszenie się życiem i uczenie ich jak być szczęśliwym, jest duchowe. Dzielenie się swoimi talentami i rozwijanie ich jest na maxa duchowe!
Dlatego, że wszyscy jesteśmy połączeni. Do pięknego domu, który zbudujesz, możesz zaprosić przyjaciół i świętować. Twoje talenty mogą pomóc ludziom na całym świecie.
A jak jesteś głodny, nie stać cię na rachunki, żyjesz w stresie, chowasz się w norze i wstyd Ci być sobą – to jesteś tak głęboko w materii, jak się tylko da. I powodzenia w wyzbywaniu się tego. Szczególnie powodzenia w wyzbywaniu się komornika.
Bo nie rozumiemy, czym jest materialna rzeczywistość.
I dlatego szukamy, jak pozbyć się pragnień, zamiast znaleźć w tych pragnieniach drogowskazy dla siebie.
Materia jest duchowym darem. Widzisz to? Materia nie jest czymś, od czego trzeba się uwalniać. Rodząc się, otrzymałaś wspaniały prezent! Możliwość bycia na tym materialnym świecie. Zmysły do postrzegania twojej rzeczywistości. Umysł do tworzenia jej. I serce do połączenia ze Źródłem.
I co robisz? Odwracasz się od tego plecami i mówisz: Ja chcę być tylko duchową istotą i materii nie potrzebuję? Ja chcę z powrotem do źródła, z powrotem do łona, łee!
Czy otwierasz szeroko ramiona i mówisz: Tak, ja chcę to przyjąć i spędzić mój czas na ziemi w tak pełny sposób, jak to możliwe!
Chcę wykorzystać na maxa możliwości, które otrzymałam rodząc się jako ludzka istota na tym pięknym, tętniącym życiem świecie! Chcę doświadczyć Pełni, napełnić się nią i dzielić się nią ze wszystkimi!
Ale do tego potrzebne są… pragnienia.
Bo inaczej skąd wiesz, którą drogę wybrać, jeśli niczego nie chcesz? To tak, jak mnie rodzice kazali wybrać studia, jak miałam 19 lat. No, to wybrałam byle jakie. Po pół roku nie mogłam już na nie patrzeć. Wybrałam inne. Porzuciłam po kilku latach. Ile tak można?
Pragnienia bywają subtelnym sposobem, w jaki wyższe Ja wskazuje nam drogę. Do tego, kim możemy się stać, w czym jesteśmy dobrzy. Do tego, co oddziela zwykłą wegetację od pełni wibrującego, fascynującego Życia.
Pięć lat temu zapragnęłam pisać bloga, teraz mam 6K obserwujących. Trzy lata temu zapragnęłam tworzyć kursy i ebooki, teraz je tworzę, dostaję info że działają i pomagają, to mnie porusza. Rok temu zapragnęłam zostać instruktorką jogi, teraz nią jestem. Teraz pragnę mieć wypasiony kanał YT z jogą i rozwojem duchowym i dotrzeć z moim przekazem do wielu ludzi, no i cóż… potrzymaj mi piwo. A przecież hej, ja jestem tylko żuczkiem.
Tak to działa. I żadne tłumaczenie sobie, że ja nie mam pragnień bo jestem duchowa, ja płynę z nurtem życia i wszystko przyjmuję, tego nie zmieni – że podstawą dotarcia do celu jest intencja, a podstawą intencji jest pragnienie. A bez nich płyniesz byle jak i dotrzesz byle gdzie. I sobie to przyjmuj.
Wybacz, jeśli piszę zbyt dosadnie – kocham pozwalać unosić się słowom, a bezceremonialność traktuję jako środek artystyczny, również prowadzący do celu, jakim jest świadomość 🙂 Nie bierz tego do siebie! Jestem Twoim przyjacielem. Jestem inną Tobą, twoim lustrem, w którym odbijają się twoje emocje i osobiste pragnienia, możesz je poznać, możesz po nie sięgnąć!
Jest kilka innych rzeczy, których warto się pozbyć zamiast pragnień, jeśli chcesz samospełnienia dla siebie i bliskich, i nie chcesz, żeby wokół ciebie randomowo kreowały się jakieś niechciane rzeczy, które będą cię ściągały do materii, wpychały w cierpienie i uniemożliwiały ci swobodny lot w Kosmos.
To na przykład Twoje iluzje na temat świata, przekonania, które manifestują się wokół Ciebie, a wcale Cię nie wspierają.
To Twoje pielęgnowanie swoich krzywd i bycia ofiarą, karmienie uwagą nie tego, co chcesz aby rosło.
To Twoje sabotujące myśli, którym wierzysz i wpędzają cię w okropny stan ducha. A on… przejawia się wokół Ciebie.
To Twoja niewiedza jak działa nasza rzeczywistość i jak kluczowo odpowiedzialni jesteśmy za świat, który tu tworzymy.
Łap na ten temat bezpłatnego ebooka, jeśli chcesz: 10 błędów, które popełniamy na drodze do naszego spełnienia.
Dążymy do spełnienia, bo to jest nasz naturalny stan, przecież my już jesteśmy Pełnią.
Zróbmy tu świat pełen Miłości. Z poczuciem połączenia. Ze wspólnym budowaniem, radością tworzenia i bycia razem.
I ze świetną zabawą, skoro już tu jesteśmy na tej kosmicznej karuzeli.
A Ty – gdybyś mogła, mógł spełnić swoje wszystkie pragnienia – to co byłoby pierwsze? 🙂
Powodzenia we wchodzeniu na Twój osobisty szczyt!