Co zapamiętam z tego lata:
Rekordową ilość godzin spędzonych z plecami przyklejonymi do powierzchni planety, ewentualnie na brzuchu z oczami utkwionymi w książce. Dźwięki grającej łąki, robaczki smyrające po nodze, sączący się czas, zalany słońcem środek lata. Rozkoszna świadomość, że żyję, oddycham i jestem, pośród przyrody z jej mikroświatami. Ta chwila wciąż trwa!
Ten dzień, kiedy pod ciuchy założyłam kostium, wyszłam z domu, przeszłam jedną ulicę, drugą, weszłam do lasu, przeszłam jeszcze trochę, rzuciłam rzeczy na piasek, zrzuciłam klapki, ściągnęłam przez głowę sukienkę, i tak po prostu jak stałam – weszłam do wody i popłynęłam. Słońce migoczące na powierzchni stawu, nagłe zjednoczenie z naturą, jakby w tej wodzie rozpuściła się cała granica między mną i nią. Czy w ogóle istniała?
Popołudnie na wsi u znajomego spędzone na snuciu fantazji i wizji przyszłości. Ile takich fantazji nigdy nie opuszcza głowy. Czy w jakiejś innej wersji naszej czasoprzestrzeni każda z nich jednak zostaje zrealizowana?
Popołudnia na działce u przyjaciółki, radiowe hity z magnetofonu typu jamnik, pisk dzieciaków chlapiących się w dmuchanym basenie, zapach olejku do opalania, świeże owoce i babskie rozmowy. Zapraszam do mojego życia więcej siostrzeństwa, kobiecej wspólnoty. Takiej, która robi miejsce na odrębność i na dystans, ale zakłada dobrą wolę każdej z nas i szczęśliwy obrót zdarzeń. Niewiele w moim życiu jest przyjaźni, które potrafią przetrwać każde zmiany, ale zdarzają się i dziękuję za to.
Burzę na plaży, na którą specjalnie zostaliśmy, żeby podziwiać ją z plażowego baru. Jagody w nadmorskim lesie, odkryte dzięki splotowi wydarzeń i wiadomości, które kiedyś uznałabym za przypadek. Kaszubską nutę, którą ciągle śpiewamy odkąd się nauczyliśmy, szczególny nacisk kładąc na “chojny, widły gnojne”.
Transformujący wiatr z zachodu, skakanie przez fale, spontaniczną dyskotekę, naukę rozpalania grilla i całe 10 dni pod namiotem, na najpiękniejszym leśnym polu w niezmiennie uroczych Dębkach
Otwieranie się na miłość, która lśni tak mocno, że rozświetla cień. Wciąż na nowo odkrywam, jak można schodzić w same najciemniejsze głębiny nieświadomości i wyciągać z nich nowe odkrycia i skarby, zwyczajnie przeglądając się w drugim człowieku. Zawsze chodzi o ciebie. Jaka to szkoda, że w naszej kulturze jesteśmy nieświadomi tej wiedzy i kodujemy sobie zupełnie inne myślenie, które tak łatwo przejmuje kontrolę i wszystko psuje. Zawsze kiedy wybierasz tę nową perspektywę – wygrywasz, przekonałam się o tym kolejne razy i znów wygrałam.
Listę rzeczy do zrobienia przed przeprowadzką i to uczucie zamykania i otwierania rozdziałów. Radosne wizyty w nowej okolicy, wymyślanie od nowa naszej przestrzeni. Powolne żegnanie się z miejscem, w które byłam wrośnięta przez piętnaście lat i które widziało całą moją przemianę z zagubionej dziewczyny w dorosłą kobietę. Wspomnienia wszystkich przełomów, popełnionych błędów, trudnych lekcji, nowych początków. Jak się gdzieś mieszka tyle czasu, to zaczynasz się z tym miejscem utożsamiać – jakby zostało ono twoją częścią ciała, może dlatego tylu ludzi całe życie mieszka w tym samym domu. Dla mnie zrobiło się za ciasno i to symbolicznie mówi coś o punkcie, w którym teraz jestem w życiu. Niech się dzieje.
Już jestem. Wiadomości od Was, że jednak zauważacie moją nieobecność i pytacie gdzie ja jestem – uświadomiły mi, że moja (nieoczekiwana zresztą) przerwa od online’u chce dobiec już końca. Choć tryb bycia, przyjmowania i napełniania się jest nieskończenie przyjemny i czasem wydaje się że mógłby trwać wiecznie, to dla pełnej satysfakcji potrzeba mi też trybu działania, dzielenia się i stwarzania. Za mną wspaniały, pełny wdech – pora na wydech.
Witajcie kochani ponownie w mojej przestrzeni, a może ja w Waszej.
A Wy co zapamiętacie z tego lata? Dobre wspomnienia tworzą dobre życie. Które wspomnienia pójdą z Tobą w dalszą drogę?
Do zobaczenia