Jak wygląda świeca, to każdy wie z wf-u w podstawówce. Jogowa świeca w zasadzie wiele się od tej wuefowej nie różni. Jedyna różnica to większa staranność wykonania i opcjonalne podłożenie grubej warstwy złożonych kocy pod ramiona i barki, co odciąża szyjny odcinek kręgosłupa. Świeca jest możliwa do zrobienia nawet dla początkujących, nie należy do tych morderczych asan, od których później trzy dni wszystko boli, a jej efekty są odczuwalne już od pierwszego razu. Jest to jedna z najbardziej dobroczynnych pozycji w jodze.
Jakie efekty daje regularne robienie świecy?
Podobnie jak w staniu na głowie i wszystkich pozycjach odwróconych – dzięki swojskiemu prawu grawitacji odwrócone do góry nogami ciało dostaje wielką dawkę doskonale natlenionej krwi prosto do narządów wewnętrznych. Asana ta świetnie poprawia trawienie, likwiduje wzdęcia, ma działanie oczyszczające jelita. Ma też doskonały wpływ na problemy hormonalne. Relaksuje i dotlenia serce i mózg, pomaga na bezsenność, nerwowość, bóle głowy, drobne infekcje, utrzymuje w zdrowiu kręgosłup, dodaje energii, orzeźwia umysł, poprawia nastrój, odmładza… i w ogóle czego ona nie robi! Chyba tylko nie gra na bębenku i nie śpiewa.
Czy to działa?
Powiem krótko. Zaczynałam praktykować jogę jako zalęknione dziewczę na ostrym życiowym zakręcie, wciąż gubiące sens życia, wysuszone i wychudzone przez ciągły melanż, emocjonalnie wiecznie rozhuśtane pomiędzy euforią, histerią a stanami depresyjnymi. Poza systematyczną jogą w zasadzie nie stosowałam żadnych innych środków zaradczych, żadnych leków, terapii… Poza upływającym czasem i jogą nic innego nie leczyło moich ran. Jestem pewna, że to dzięki jodze znalazłam siły, by podnieść się i ruszyć w dalszą drogę. Dała mi ona kompletnie nową jakość życia. Czuję się zupełnie inaczej, niż kiedyś, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mam zupełnie nowe, silne ciało i w ogóle jestem zupełnie jak nowa.
Pozycje odwrócone są jednymi z najważniejszych, na zajęciach przykłada się do nich szczególną uwagę. To, że codzienne troski, lęki i niepokoje odchodzą momentalnie podczas ich praktyki, zauważyłam od razu. Efekt potrafił być wręcz zaskakująco wyraźny. Zresztą dalej tak mam. Nerwy mijają jak ręką odjął, irytujące myśli wydają się nagle nie aż tak ważne. Bywa, że zaczynam ćwiczyć zdołowana i zamulona, a za chwilę jestem w iście szampańskim nastroju i pełna werwy. Czasem w świecy mam też nagły przypływ weny twórczej, nie raz po zakończeniu praktyki wstawałam z śavasany i od razu szłam pisać.
Jesteśmy przyzwyczajeni, że jeżeli z brzucha dobiegają jakieś wrażenia, to przeważnie to jest ból, dyskomfort, skurcze, uczucie pełności i inne jelitowo-żołądkowe sensacje. Otóż z brzucha może dobiegać też wyraźna przyjemność. Przynajmniej po sesji zawierającej świecę i sekwencję intensywnych skrętów. Nie da się tego porównać z niczym innym – to coś jak bardzo dogłębny wewnętrzny masaż, wymykające się opisom uczucie radości płynącej z fizyczności. Po prostu to uwielbiam!
Robię sarvangasanę od około 8 miesięcy, codziennie, razem z powitaniami słońca, staniem na głowie i jeszcze paroma asanami. Wytrzymuję w niej komfortowo około trzech-czterech minut, dłużej gdy mam ochotę na wyzwania. Niby tylko parę minut, ale to jak ponowne uruchomienie komputera. Potrzebuję tego i nawet, kiedy mi się nie chce akurat wysilać, to na szybkie stanie na głowie i świecę zawsze mam ochotę.

Kilka ważnych wskazówek:
Namaste!
Kilka lat temu ćwiczyłam jogę, wspominam jak fantastycznie lekko i spokojnie się czułam w tamtym czasie, a Twoje wpisy mocno mnie korcą by do tego wrócić…:)
Muszę spróbować, ostatnią święcę postawiłam w podstawówce;)
Justyna tylko zanim zaczniesz dowiedz się o dokładne wskazówki techniczne od nauczyciela jogi czy chociaż z jakiejś strony prowadzonej przez instruktora jogi, żebyś nie przesadziła:) bo jest parę szczegółów o których warto wiedzieć dla bezpieczeństwa, a w podstawówce o tym nie mówili. Ja nie piszę jak dokładnie zrobić świecę, bo tylko instruktorzy mogą nauczać. Powodzenia w próbach;)
Szczeliłem sobie po treningu nóg i było ciekawie. Nie wiem czy bardziej ze wzgledu na wrazenia, czy na gapiacych sie na mnie koksow z silki… Dziekuje!
Sama bym chyba godzinę zbierała szczękę z podłogi na ich miejscu :D mistrz!
Przyznaję, to mnie zaskoczyło, zwłaszcza, że świeca jest nieodłączną częścią mojego codziennego treningu :)
I jak wrażenia?
Wiesz, codzienne treningi dają mi tak wiele pozytywnej energii i nieuzasadnionej radości, jak i dobrego samopoczucia, że nie pomyślałam, aby skupić się na poszczególnych elementach – chociaż bawiłam się wczoraj świetnie, modyfikując świecę do kwiatu lotosu :)
Aaa czyli Tyś też jogowa kobieta:) no to super:D
Jeszcze nie w takim stopniu jakbym chciała, ale wplatam jej elementy gdzie tylko mogę, w tym właśnie do tych codziennych treningów :) Niemniej jednak naprawdę chcę więcej! :)
O matko, nieświadomie ćwiczę jogę od dobrych kilku lat! Jeśli oczywiście przyjmiemy, że dwie “pozycje” to już joga…;) Do niedawna spałam na materacu na podłodze i moim ulubionym układem wieczorem było leżenie z nogami na ścianie (viparita karani?), a świecę często robiłam jakoś tak podświadomie, niby gdy miałam sporo energii, ale jakiejś takiej nieukonkretnionej. Wiem, brzmi to dziwnie, ale przypomniałaś mi uczucie jakie mi potem towarzyszyło i wrócę do tego nawyku. Dzięki! :)