Podróże do własnych granic i jeszcze dalej
Na samym początku maja podróżowałam głównie między sklepami spożywczymi, własną kuchnią a dużym pokojem, gdzie zalegałam bez sił doświadczając intensywnego wiosennego oczyszczania. Taki to właśnie pomysł urodził się w mojej mózgownicy i w dodatku miałam czelność zarazić nim Wojnę. Moje boje spisywałam w formie szczegółowego dziennika pod wdzięczną nazwą “Dotee na detoksie”.
Teraz, po miesiącu od tego oczyszczania, mogę stwierdzić z całą pewnością:
- Poprawiło mi się trawienie. Wręcz czuję, jak po każdym posiłku pożywienie wędruje przez układ pokarmowy i regularnie po dwóch-trzech godzinach wychodzi drugim końcem, można by według tego zegarek nastawiać, jeżeli ktoś by miał taki perwersyjny pomysł.
- Pogorszyła mi się cera. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie znam odpowiedzi. Może się nie doczyściłam do końca? A może muszę jeszcze nad czymś popracować?
- Stan cery nie przekłada się na samopoczucie, bo czuję się fantastycznie, jestem wulkanem energii i kreatywności, a moje ciało jest wytrzymałe i chętne do wysiłku.
- Schudłam 5 kg i żebym nie wiem ile jadła to nie mogę tego teraz nadrobić. Przy mojej wadze 5 kg to dużo. Mama nie może już przejść koło mnie, żeby nie próbować niby przypadkiem wepchnąć mi do ust w przejściu jakiejś tłustej słoniny czy innej bombonierki pełnej czekoladek. Ale ja czuję się bardzo lekko i z przyjemnością patrzę na siebie w lustrze. Zresztą współautorce książki Karolina na detoksie, z którą robiłam mój detoks, ta dieta pomogła schudnąć 20 kg. Naprawdę polecam!
Styl odżywiania oparty na świeżych warzywach, owocach i dużej ilości ziaren, nasion, orzechów i kasz jakoś mi od tej pory wszedł w krew. Wiele z tych przepisów zrobiłam już po kilka razy, a później kupiłam sobie kolejną książkę autorstwa duetu Szaciłło & Kopocz, której recenzja niedługo tu zagości, bo jest fantastyczna :)
Podróże po Polsce i Europie
Niedługo później udałam się na weekendową wycieczkę. Zawsze, kiedy nie mam co ze sobą zrobić w weekend, kusi mnie, żeby zarezerwować domek w jakimś ośrodku wypoczynkowym. Tym razem dałam się skusić.
Wycieczka w nieznane – mój weekend nad jeziorem Słok, ok. 80 km od Łodzi.
Zobaczyć Kopenhagę i nie zbankrutować – co warto zobaczyć w Kopenhadze tanim kosztem (polecam, dużo zdjęć!)
Jak odbiła mi szajba w Tivoli – jedno z najstarszych wesołych miasteczek w Europie!
Wolne miasto Christiania – czyli wizyta w słynnej krainie hippisów.
Zaraz po Kopenhadze udaliśmy się w podróż służbową do Pogorzelicy, gdzie poza opiekowaniem się konferencją mieliśmy okazję napawać się wiosenną nadmorską aurą. Miałam napisać dla Was o tym cały wpis, ale nie miałam na to czasu, gdyż zaraz po powrocie zaczęliśmy przeprowadzać biuro pod nowy adres i pochłonęły nas kwestie organizacyjne. Wybaczcie. Chcę Wam jednak pokazać kilka zdjęć, żeby nie było, że taka samolubna jestem i wszystko zostawiłam dla siebie, żeby się tymi wrażeniami sama nażreć, omnomnom.
Podróże po blogu
Największą popularnością cieszyły się wpisy:
Czego nauczyłam się od Najgorszego Człowieka na Świecie? – o mojej podróży w głąb własnej mrocznej strony.
Podróżowanie – czy koniecznie tanie? – o urokach podróżowania za trochę więcej niż jeden uśmiech.
Zawsze musi być po mojemu – czyli dlaczego wycieczki osobiste to nienajlepszy pomysł.
Podróże po Instagramie
Zapraszam serdecznie do obserwowania: http://instagram.com/witajslonce.
Podróż odbywała się zarówno drogą lądową, jak i powietrzną, a nawet palcem po mapie. Na szczęście obeszło się bez kamizelek ratunkowych i masek tlenowych.
Jedliśmy piwo i piliśmy gofry, a jak jeszcze poczekamy, to będą truskawki. No i w końcu można zajadać się pomidorami w formie nieśmiertelnego caprese :)
Do poczytania: nieoceniony Jacek Dukaj, który ma łeb jak sklep, wszystko co napisał wyrywa mnie z butów. Wspaniała podróż przez fantastykę, filozofię i naukę. Poza tym “Małpa w każdym z nas” – dostałam na uro, dopiero zaczynam – pasjonująca lektura! Jak widać czytam najczęściej na kocyku w parku, a jeśli ktoś by chciał, to w czerwcowym “Zdrowiu” właśnie ukazało się kilka zdań do poczytania tym razem ode mnie:)
Na koniec kilka moich zdjęć, na których widać, że w połowie maja obcięłam włosy i znów przyplątały mi się różowe końcówki :)
W sumie to wiecie co? Super, że mogłam sobie pojeździć. Na końcu takiego intensywnego okresu zawsze wita się swój przytulny domek z radością. Nawet zwykła codzienność jest wtedy czymś wspaniałym i wytęsknionym. Na wszystko jest odpowiedni czas: na to, by pomieszkać, i na to, by zobaczyć coś nowego :) A cała sztuka by to jakoś zbalansować. Jeżeli więc marzysz o wyprawie, bliskiej lub dalekiej – to na co czekasz? Wyprawiaj się!
I jakby to powiedział Kapitan Planeta:
THE POWER IS YOURS! :D
Tyle dobrego, a to tylko jeden miesiąc ;) Nie nudzisz się! :)
W sumie chętnie bym się ponudziła, ale jak to zrobić kiedy lato przyszło:)
Dużo się u Ciebie działo widzę. Mi by się przydało takie -5kg :)
Faktycznie sobie pojeździłaś, zazdroszczę, choć też byłam tu i ówdzie :) Z tą skórę może podsunę Ci coś, ale w formie zajawki, bo dla mnie to zupełnie nowy temat. Na ostatnim kursie miałam styczność z medycyną chińską i prowadzący mówił o ziołach, które przyspieszają właśnie takie procesy na poziomie skóry, czyli cały syf powinien szybciej zejść. Jak będę wiedzieć coś konkretniejszego, to dam znać, ale możesz poszukać na własną rękę :)
Czarna magia dla mnie, ale póki co, przyszło mi do głowy, że w ramach lecznictwa naturalnego zawsze mogę się wypaćkać jakąś spiruliną czy innym aloesem. Jako że maseczki u mnie przeważnie stoją i się kurzą, to pewnie bym sama na to nie wpadła. Dzięki za inspirację, a na tematy ziołowe zawsze otwarta jestem :D
Robisz przepiękne zdjęcia! (Albo Twój mężczyzna).
A skóra to albo dlatego, że jeszcze się doczyszcza, albo mimo wszystko pozbawiłaś się jakichś witamin, czy mikroelementów? Pokombinuj. Ja swój wiosenny, a raczej już letni detoks dopiero planuję. Muszę się pozbyć z organizmu roku w Pekinie :^/
Dzięki! bardzo mi miło. Co do zdjęć to z reguły te, na których mnie nie ma, są moje :D Cera z każdym dniem mi się poprawia, może potrzebowałam trochę więcej czasu albo po prostu trochę słońca:)