Czy długie spódnice wpływają na naszą kobiecą energię? Jaki wpływ ma spódnica na kobiecą duchowość? Czy noszenie spódnicy jest w stanie przetransformować relacje kobiety i mężczyzny?
Też zadawałam sobie te pytania, szczególnie przeczytawszy kilka dostępnych w sieci artykułów, takich jak ten albo ten (obie te stronki są tak w ogóle fajne i warto je poznać), z których to dowiedziałam się, że:
Przeczytałam to i pomyślałam sobie: cóż za ogromna odpowiedzialność, którą została obarczona kobieta za sprawą swoich strojów. Jak to jest, że kobieta dosłownie w każdej kulturze ma coś w sobie zawsze zmienić, bo jest nie taka jak powinna?
No, ale co, jeśli jest w tym ziarnko prawdy? Ponieważ z natury muszę wszystko sama sprawdzić, zatem zaczęła się moja przygoda ze spódnicami. Będą już ze dwa lata.
Czy noszę tylko i wyłącznie długie spódnice? Nie, nie czuję tego. Ale noszę spódnice na co dzień, codziennie.
Chodzę też jednak na salsę i tam w długiej spódnicy po prostu nie potańczę, najwyżej się zaplączę, ewentualnie zabiję siebie i partnera. Kobiecej energii mi w salsie nie brakuje, natomiast od zabijania wolałabym się jednak powstrzymać.
Praktykuję też przecież jogę i tam jest wiele takich pozycji, kiedy nogę trzeba zadrzeć wysoko do góry, więc wtedy nie przekonuje mnie teoria o noszeniu spódnic bez bielizny pod spodem.
Ustalmy więc, że jestem spódnicowa, ale nie bardzo fanatyczna. Raczej taka eksperymentująca.
Kobieca energia, yin, jest związana z pasywnością, receptywnością, delikatnością, wrażliwością, miękkością – dlatego jest przez nas, współczesne kobiety, traktowana nieufnie, bo jak my sobie mamy takie w tym świecie poradzić?
Jednak dopuszczenie do siebie również tej swojej czułej, intymnej strony pozwala poznać siebie w pełniejszy sposób, a w efekcie dotrzeć do źródła własnej mocy. Długie spódnice są właśnie takie, jak kobiety: miękkie, delikatne, tajemnicze. Wejście w tę kobiecą rolę potrafi być jak symboliczny powrót do domu. Fajnie to robić nawet raz na jakiś czas.
Dżinsy po zapięciu na ostatni guzik trochę przeistaczają się w jeden wielki pas cnoty – twardy, gruby materiał odcina Cię od samej siebie od pasa w dół. Natomiast spódnica ciągle ociera się o nogi, plącze się przy kostkach, uda przytulają się do siebie – no jesteś tam po prostu!
Miesiączka w luźnej, wygodnej spódnicy to zupełnie inne doświadczenie, niż w spodniach. Zresztą przez cały miesiąc Twój brzuch powinien mieć wygodne i przyjemne życie, żeby był zdrowy i żeby nic się w nim nie popsuło. Zaraz, zaraz – czy moje problemy z jajnikami nie skończyły się właśnie od tej pory, kiedy bardziej odkryłam swoją kobiecość?
Jest tak, jakby wszystko wróciło do swojego pierwotnego porządku. Zanurzenie się w kobiecej energii, kiedy nie musisz grać z facetami w ich grę w ich świecie, a możesz pozwolić sobie na pełną odmienność, jest jak wyzwolenie. Zupełnie gdzie indziej podąża wtedy Twoja uwaga – w stronę twórczości, zabawy, radości, miłości – a to jest przecież wspaniała wibracja!
Nie wiem, czy to działa na męską podświadomość, czy jak – w długiej spódnicy nigdy nie słyszałam żadnych obleśnych gwizdów na ulicy, nie czułam żadnego wgapiania się w mój tyłek (bo go nie widać), za to dużo częściej bywam przepuszczana na przejściach dla pieszych, wyręczana, uprzejmie traktowana. No ja wiem, że tak powinno być zawsze. Ale ja lubię tak mieć już teraz, a nie dopiero jak świat się zmieni i będzie idealny.
Zarówno nieznajomych osobników, bo kimże to jest taka zagadkowa niewiasta w takim nietuzinkowym stroju, jak i tych bardzo znajomych, bo on przy Tobie taki męski i inny niż Ty, i zupełnie najbliższego, bo na przykład: z taką spódnicą nie trzeba się mocować, zastanawiać się, jak do niej się dostać, wystarczy wsunąć pod nią dłoń. I nigdy nie wiadomo, jak w końcu jest z tą bielizną pod spodem 😉
Za chude uda? Za grube? Za szerokie biodra albo za wąskie? Nogi za krótkie lub krzywe? Możesz od dziś zupełnie o tym zapomnieć – spódnica to czarodziejski poprawiacz figury. Słyszałam jakieś porady, że niskie dziewczyny nie mogą ich nosić, albo przeciwnie – wysokie dziewczyny nie mogą… Nie słuchajcie tego. To najbardziej naturalny i upiększający ze wszystkich naszych możliwych strojów 🙂
W spódnicy jestem Dziką Kobietą, która odbiera rzeczywistość całym ciałem – przytula drzewa, dotyka miękkiego mchu, siada na trawie i delektuje się słońcem. Posiedź sobie na ziemi w dżinsach, szczególnie takich mniej elastycznych, a też zatęsknisz za pełną swobodą ruchów 🙂
Uwielbiam w nich przytulać samą siebie, omotać się w nie (a od góry poncza i swetry!), zwinąć się w kulkę, wziąć sobie kubek gorącego kakao i tak sobie być. Kocham siebie i swoje życie w takim stroju.
Kto nie wierzy, niech sprawdzi. Jak pomyślę, że miałabym zimą zakładać dżinsy, to od razu zimno mi w tyłek. Strasznego zestawu dżinsy + rajstopy nie miałam na sobie już od kilku lat (uff…). Spódnice tworzą cieplutką barierę przed chłodem. W zimniejsze dni można założyć pod spód legginsy, drugą spódnicę lub halkę.
Zdarza Ci się zazdrościć facetom, którzy mogą sobie siadać rozwaleni na trzy siedzenia, a Ty musisz obok siedzieć z nóżkami razem niczym grzeczna dziewczynka? W kiecce nie widać Twoich nóg, i żebyś nie wiem jak wygodnie usiadła, to i tak wciąż będziesz pełna wdzięku, bejbe!
Czuję się, jakbym ulicą nie szła, lecz płynęła. I nie muszę w tym celu nabierać żadnych wyjątkowych kocich ruchów. Idę normalnie, czasem nawet zamaszyście, a całą robotę robi lejący się i fruwający materiał spódnicy.
Są takie dni, kiedy nie mamy ochoty na glamour i modę z żurnala. Jeśli założysz mysi sweterek i dżinsy i się nie umalujesz, będziesz wyglądać jak pani Bożenka z księgowości. Jednak jeśli założysz mysi sweterek i długą spódnicę i się nie umalujesz, będziesz wyglądać jak nonszalancka artystka.
Kiedyś mijałam na ulicy takiego faceta, który wyglądał jakby zawiesił mu się kwas – każdą część garderoby miał w innym jaskrawym kolorze, nawet paznokcie u nóg miał pomalowane na zielono. Dobra wiadomość – żebyś nie wiem ile założyła na siebie kolorów, w spódnicy to będzie bardzo spójne i logiczne, że się tak ubrałaś i nikt Ciebie nie będzie po latach wspominał w taki sposób! Korzystam z tego ile wlezie 😉
Choć coraz bardziej przekonuję się, że kobieta może mieć wielką frajdę ze swojego życia zawodowego, to umówmy się: W aktywny dzień, kiedy chcę sprawnie działać i być efektywna, wolę założyć spodnie. One po prostu wprawiają mnie w taki nastrój. Czy zawsze muszę być skrajnie kobieca, kiedy tego nie czuję? Przecież wszyscy mamy w sobie oba pierwiastki – męski i żeński – i ten przeciwny również możemy świadomie poznawać.
Tzn. ja osobiście wiele razy dogoniłam w nich tramwaj, ale musiałam je podkasać wyżej kolan i teraz wyobraź sobie, jak z taką podkasaną sutą spódnicą z koła biegniesz przez całą przecznicę modląc się, żeby się nie potknąć prosto pod samochód – jeśli dodasz do tego siatkę z zakupami, to słabo to widzę. A nie, Kochana, przepraszam – przecież to facet powinien ogarnąć zakupy. Gorzej, jeśli go nie masz.
Kiedy dramatycznie śpieszysz się, żeby wyjść z domu, ale co dwa kroki musisz sobie wyciągać spódnicę spomiędzy ud, to zabawnie brzmi, ale wcale takie nie jest. (Rozumiecie już, moi przyjaciele, czemu ja się tak ciągle spóźniam. Ja po prostu jestem slow!)
Wbrew takiej wygodnej interpretacji, osobą, która w końcu musi się Tobą zaopiekować jesteś wyłącznie Ty, a poszukiwanie tego w kimś innym będzie prowadzić Cię tylko do uwikłań i lgnięcia. Być kobiecą kobietą to jedno, nie musimy jeździć na traktorach, możemy być czułe i łagodne, ale skazywanie siebie na bezradność i bierność, to już coś innego. To nie jest żadna kobieca moc.
Marzymy o takich historiach. Doskonale to rozumiem. Wyobrażasz sobie te nagłówki? “Zaczęła nosić spódnice i mąż ponownie oszalał na jej punkcie, połączyła pracę z pasją, wyzdrowiała, a nawet pokochała ją teściowa! A to wszystko dzięki KOBIECEJ ENERGII, którą ta spódnica wyzwoliła”.
Każda z nas chciałaby mieć taki magiczny rekwizyt, który wszystko zmieni. Jednak tym właśnie są spódnice: rekwizytem.
Cała magia jest w nas, cała energia, żeńska, męska czy jakakolwiek – też jest w nas. A nie w tym, co na siebie założymy, chyba, że specjalnie nadamy temu wyjątkowe znaczenie.
I to my, a nie różne przedmioty czy stroje, mamy taką możliwość i taką odpowiedzialność, żeby rozwiązywać nasze problemy i dbać o naszą kobiecą (i męską) moc 🙂
A TY? Jak to czujesz?
Tekst pochodzi ze wcześniejszej wersji bloga Witaj Słońce i pierwszy raz ukazał się w 2018 roku.
2 Comments
Tak, rzeczywiście coś jest w tych spódnicach. W tym roku pierwszy raz tańczyłam w spódnicy (co prawda w Noc Kupały i zaraz przed rozwodem, więc symbolika nieco szersza) i zadziało się tam coś magicznego… W pewnym momencie poczułam jakby słup energii biegnący wzdłuż mojego ciała… Wow. Rzadko miewam takie doświadczenia.
Mówisz, że halki i podwójne spódnice dają radę zimą? :O Mam ochotę w tym roku wprowadzić spódnice poza latem… Na razie upolowałam w lumpie taką, która okazała się być jak dla gejszy 😀 (+rajstopy). Wąska, nie na moje duże kroki 😀 Ale może to też dla wyzwolenia spokojnej kobiecości 😉
Miałam taką znajomą, u której halki dawały radę, ale ja powiadam, nie ma jak wygodne legginsy pod kiecką. Zimą to nawet takie polarowe. I grube swetrowe podkolanówy albo jakieś ocieplacze. Wąskie spódnice mają swój urok i zmysłowość, ale ja lubię te, które nie krępują ciała i może ono poruszać się swobodnie i dziko – trudno potem powrócić do innych ubrań, spodnie już całkowicie wyleciały z mojej szafy 🙂 Powodzenia w poszukiwaniach, ale ostrzegam, to wciąga 😉 szczególnie jak już znajdziesz fajne źródło. Jak chcesz, to dam Ci namiar na fajną grupę, z której wzięłam większość swoich spódnic 😉 A Noc Kupały musiała być mocarna, skoro aż kundalini się uruchamiało!