Z własnego doświadczenia i różnorakich poradników wiem doskonale, co trzeba robić.
Że żeby być szczęśliwym z kim innym, najpierw trzeba nauczyć się być szczęśliwym ze sobą. Ależ proszę – gram, tańczę i śpiewam, spełniam się w pisaniu, mam nawet swój pączkujący biznesik i kocham moje życie.
Że prawdziwa siła jest wewnątrz nas. Och, tak – dlatego medytuję, wizualizuję, jestem uważna, słucham swojej intuicji i podążam za znakami dawanymi mi przez Wszechświat. Dlatego wyrabiam nowe zdrowsze nawyki i codziennie pracuję nad wydobyciem swojej wewnętrznej mocy.
Że trzeba pokochać siebie, żeby móc pokochać kogo innego. Nie ma sprawy, każdy dzień zaczynam od przytulenia samej siebie i pomyślenia sobie, że pięknie daję radę i że miło mi będzie spędzić kolejny dzień w towarzystwie tej barwnej postaci, którą jestem.
Że moment mocy jest teraz. Dlatego nie zwlekam z realizacją moich pomysłów, nie czekam na jutro ani aż będę stara. Przekraczam strefę komfortu, sięgam po to, czego pragnie moje serce i nie boję się marzyć.
Czasem wydaję się sobie taka mądra i rozwinięta, że dosłownie nie wiem co ja tu jeszcze robię, już dawno powinnam unosić się w stanie nirvany – widocznie czekam już tylko na opuszczenie mojej ziemskiej powłoki.
Dlatego dziwię się sobie, że czasem tak bardzo chcę być przytulona, pogłaskana i pocieszona. Że czasem potrzebuję usłyszeć kocham, czasem potrzebuję napić się wina, a czasem zalewam się łzami i nie mam pojęcia jak przestać.
Mimo całej mojej jaśnie oświeconości po tych wszystkich latach nadal potrafię być królową dramatu, a kiedy nie jest po mojemu, to jestem gotowa zabić. Nie udaje mi się też nie osądzać, a w moich osądach zdarza mi się dramatycznie mylić.
Jak to jest, że choć czuję, że już tak daleko zaszłam – to jednocześnie czuję się, jakbym nadal była w punkcie wyjścia?
Kocham te wszystkie gleby zaliczone pod powiniętymi nogami, te wszystkie zimne prysznice na pobudkę i to, że przy nawet super bliskiej i udanej więzi z Kosmosem jesteśmy wciąż tak bardzo ludzcy.
To takie bezpieczne uczucie – móc być niedoskonałą :)
Dopiero teraz przeczytałam, a to co tutaj piszesz jest przecież tak bardzo, idealnie o tym, o czym do Ciebie pisałam przed chwilą <3
<3